Rozdział
1
Minął
miesiąc od czasu śmierci Harrego i Rona. Hermiona przez ten czas
stała się smutna i osowiała. Prawie nic nie jadła, w ogóle
nie wychodziła z pokoju. Nic ją nie bawiło, nic ją nie cieszyło.
Cały miesiąc przesiedziała w łóżku pod kołdrą płacząc,
wychodząc tylko na cmentarz, by złożyć na grobach Rona i Harrego
czerwone róże ; Harry, jej narzeczony zawsze był odważny i
stawał w obronie przyjaciół, więc nie zdziwiła jej tak
bardzo jego postawa. Ale w uszach ciągle słyszała szept suchych
warg Rona „Nie martw się... Uciekaj...” .
Te
słowa nie dawały jej spokoju. Jak mogła wtedy uciec?! Gdyby
rzuciła się przed Rona jak Harry przed nią, może by nic się nie
stało. Umarłaby i nie musiałaby być teraz taka samotna i
opuszczona. Oczywiście nie myślała o tym, by umrzeć. Ron mówił,
by nie martwiła się. Ale ona nie potrafiła. Ciągle myślała o
wydarzeniach tamtego dnia. W końcu wycieńczona kolejnym smutnym
dniem usnęła.
~
♥ ~
Obudziła
się w środku nocy zlana potem. Leżała na podłodze zawinięta w
kołdrę. Powodem takiego zachowania było to, że przyśnił jej się
Harry, mówiący, żeby żyła tak jak wcześniej i nie
zamartwiała się. Bardzo to przeżyła. Postanowiła położyć się
z powrotem do łóżka i zasnąć. Po pewnym czasie to się
udało i odpłynęła do krainy snów.
~
♥ ~
Obudziła
się dość wcześnie. Był jeszcze ranek. Postanowiła, że jeszcze
przed śniadaniem pójdzie na cmentarz. Ubrała się w czarne
dresy, szarą koszulką i granatową bluzę, uczesała się i
delikatnie umalowała, nie próbując już nawet zamaskować
sińców pod oczami, które stały się codziennością.
Włożyła czarne trampki i deportowała się na cmentarz. Przed
wejściem kupiła dwie czerwone róże – jedną dla Rona i
jedną dla Harrego. Groby Harrego i Rona były prawie obok siebie
więc nie musiała dużo chodzić by odwiedzić ich obu. Usiadła na
ławeczce. Zamknęła oczy i myślała co by się stało, gdyby nie
szli razem we troje wtedy przez Nokturn. Pewnie nie złapaliby ich
Śmierciożercy, nie porwaliby Rona. No i Harry i Ron by nie umarli.
Rozpłakała się. Położyła róże na nagrobkach i odeszła.
Postanowiła jeszcze pospacerować po cmentarzu pomiędzy alejkami.
„Ci wszyscy ludzie też zginęli, i ich też pewnie opłakiwały
rodziny” - myślała. W końcu zrezygnowana wróciła do domu
z pewnym postanowieniem. „Będę żyła tak jak wcześniej –
wracam na siódmy rok do Hogwartu„ - postanowiła.
~
♥ ~
Kiedy
stanęła w drzwiach do domu dorwała ją mama. „Dlaczego cię nie
było na śniadaniu? Gdzie byłaś? Co robiłaś? Martwiliśmy się o
ciebie! Nie zostawiłaś nawet kartki!”- krzyczała.
-Mamo
uspokój się. Byłam na cmentarzu, tak jak zwykle. Zostawiłam
kwiaty dla Harrego i Rona. - odpowiedziała spokojnie Miona. - A
teraz, jeśli pozwolisz, pójdę na Pokątną, bo wracam do
Hogwartu, a widzę, że na stole leży lista podręczników.
Czyżby przyszła sowa?
-Tak,
zostawiła tu list. Hermiona... eee... czy ty na pewno chcesz wracać
do Hogwartu? Po tym, co się wydarzyło miesiąc temu... Jesteś
teraz taka rozbita...
-Mamo!
Wracam do Hogwartu czy tego chcesz, czy nie. Muszę w końcu zacząć
żyć, jak dawniej.
-No
dobrze, nie powinnam się tak zachować, ale to wszystko dla dlatego,
że cię kocham...
-Ja
też ciebie kocham mamo, ale musisz mi dać już trochę spokoju –
w końcu mam już 17 lat.
-Dobrze
kochanie, miłych zakupów. Nie zapomnij o kluczu do skrytki u
Gringotta...
-Nie
zapomnę mamo. Pa pa!
-Pa,
kochanie, pa.
Hermiona
chwyciła listę podręczników i teleportowała się na
Pokątną.
_______________________________________________________________ Nareszcie pierwszy rozdział za mną. Wczoraj nie dodałam nowego, bo zapomniałam napisać jednej ważnej części. Proszę o komentarze, one dają weny. :) Dzięki za miłe komentarze i odwiedziny. Że wam chce się to czytać... xd
Well... Prawie padłam na podłogę, kiedy wyczytałam o śmierci Harry'ego i Rona xD :3 będzie czytanie, oj będzie :3 dodaj obserwatorów :D
OdpowiedzUsuńOk :)
Usuń